Bieluń dziędzierzawa stosowany był na świecie od wieków w różnych celach. Działał rozkurczowo w dolegliwościach bólowych brzucha. W średniowieczu wyciąg z tej rośliny był doskonałym narzędziem zbrodni, ponieważ był dostępny na każdej niemal łące i łatwo było sporządzić z niego truciznę. W krajach Ameryki Łacińskiej dodawano go do herbaty i papierosów, aby wywołać głęboki sen oraz różnego rodzaju wizje. Czczono go nawet jako boski narkotyk.
Zimowit jesienny zawiera m. in. kolchicynę. Oprócz działań opisanych w artykule używać można ją do badań genetycznych i hodowli roślin. Jest trucizną działająca podczas mitozy komórki. Pozwala hodować rośliny o zwielokrotnionej liczbie chromosomów.
Tojad od starożytności stosowany był do uśmiercania. Zatruwano nim groty strzał i kusz, robiono trujące mikstury, zatruwano żywność. W wieku XIV, XV i XVI w Europie głównie w ten sposób wymierzano „sprawiedliwość”, pozbywano się konkurentów i wykonywano wyroki śmierci. Działanie trucizny polegało na porażeniu nerwów czuciowych i ruchowych, co w efekcie dawało utratę świadomości i uduszenie. Od ok. XVIII w. tojad stosowany był jako lek na padaczkę, migrenę i nerwobóle. Z powodu różnej zawartości substancji czynnych w roślinach rosnących w różnych rejonach trudno było ustalić odpowiednią dawkę leku. Często więc dochodziło do zatruć.
Naparstnica purpurowa jest do tego stopnia szkodliwa dla człowieka, że podczas jesiennych prac w ogrodzie, gdzie z rośliny opadło już dużo suchych liści lepiej używać maseczek chroniących usta i nos. Drogą wziewną też może dojść do zatrucia. Dawniej stosowano wywary z liści, które pito kilka razy dziennie. Miały one działać wzmacniająco, moczopędnie, likwidować stany lękowe i kołatanie serca. Dzisiaj medycyna ludowa odchodzi od takich form leczenia, ze względu na łatwość przedawkowania. Bezpieczne są preparaty z surowców standaryzowanych, które otrzymuje się z odmiany wełnistej naparstnicy.